• Index
  •  » Sesje
  •  » Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

#16 2011-07-01 22:12:39

Matsuo

http://img571.imageshack.us/img571/2941/100wm.png

Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 105
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Widząc co tajemniczy gościu robi bratu dziewczyny bardzo się zdziwiłem.
- C... Co to za technika?... - Pomyślałem starając się utrzymać dziewczynę, szybko wyciągnąłem katanę, kiedy mój wróg zbliżał się do mnie. Kiedy ten szybko wyrwał mi moją broń, ja starałem się zasłonić dziewczynkę, jednak to też na daremno. Uderzył mnie a ja poleciałem w bok uderzając o mur. Kiedy "gruchnąłem" o mur przez chwilę nie mogłem ogarnąć.
- Co za siła... N... Niemożliwe, czyżby ona była?... - Myślałem wstając, widziałem jak on wziął dziewczynkę i zmierza z nią ku plaży. Skoncentrowałem średnią ilość chakry w stopach, po czym ruszyłem z duża prędkością po katanę. Dzięki zwiększonej prędkości pojawiłem się przed tajemniczym kolesiem.
- Muszę uważać... Jest silny, do tego ta dziwna umiejętność... A więc jego celem od początku była ona... - Analizowałem, po czym odezwałem się do kolesia.
- Nie wiem kim jesteś... Ale bardzo mnie irytujesz, niezbyt podoba mi się, że atakujesz małe dzieci... - Kiedy skończyłem mówić czekałem na ruch przeciwnika, katanę naładowałem chakrą raiton (Kusanagi no Tsurugi: Chidorigatana) i w pozycji gotowej do obrony czekałem, na to co zrobi ten gościu. Przeszywałem go moim sharingan'em i starałem się szybko zareagować na każdy możliwy atak.

Offline

 

#17 2011-07-01 22:35:34

Takashi

http://img841.imageshack.us/img841/5053/150postow.png

Zarejestrowany: 2011-01-16
Posty: 155
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Pomarańczowowłosy koleś, który stał tuż przy skarpie, z przodu, zaczął coś mówić. Ktoś mu jednak przerwał. Mianowicie, była to mała dziewczynka, która kopnęła go z ogromną siłą, co chyba umożliwiły jej specjalne buciki. W skutek czego wróg odleciał na sporą odległość.
-Shinra? Shinra co? Co to miała być za technika? - pytałem sam siebie, przypominając sobie to, co mówił ten facet.
W pewnym momencie obok dziewczynki pojawił się dziwnie wyglądający mężczyzna... Specyficznie kolorowy, że tak to ujmę. Najwidoczniej znali się, bo on znał jej imię. Nim się jednak obejrzałem, a raczej wszyscy obejrzeliśmy, ten sam koleś, który przed chwilą leciał szybko na daleką odległość, stał już przy tamtej dwójce. W mgnieniu oka odepchnął naszą trójkę. Widziałem, że pojawiła się wokół niego skoncentrowana chakra w kształcie koła, Byakugan umożliwił mi zobaczenie tego. Leciałem i zauważyłem, że ten, którego powaliłem na początku, stał już na nogach bez żadnych szwanków. Trochę mnie to zdziwiło, albo nawet bardzo, ale różnie to bywa. Nie zdołałem nic zrobić pod wpływem tego, że zostałem wcześniej odepchnięty. Teraz oponent trzymał mnie za ramię. Poczułem, jak uchodziła ode mnie chakra.
-Co jest? - pytaniom skierowanych do samego siebie nie było, najwidoczniej, końca.
-Czy on wysysa chakrę? - czułem, a właściwie to też widziałem, jak moja chakra uchodzi do miejsca w którym ten koleś mnie trzyma i tracę ją.
-On wysysa moją chakrę! - zszokowało mnie to lekko.
Postanowiłem wykorzystać sytuację, konkretnie bliskość... Jedno ramię miałem unieruchomione. Drugie jednak miałem wolne... Obróciłem się w stronę przeciwnika i przyłożyłem mu dłoń do klatki piersiowej.
-Żegnaj, na ten moment... - powiedziałem do niego z żartem, ale z powagą na twarzy.
Z mojej dłoni wydostał się potężny strumień skumulowanej chakry.
-Zadziała tym razem? - miałem taką nadzieję.
Trochę miałem na sumieniu to, że zostawiłem tamtą dwójkę z tym "odpychającym", ale nie mogłem nic innego zrobić. Na ten moment, muszę zająć się tym... Jednak dzięki Byakugan'owi całą akcję miałem na oku. Bacznie obserwowałem poczynania obydwóch wrogów i tej dziwnej dwójki. Po prostu obserwowałem wszystko.

Offline

 

#18 2011-07-02 15:29:07

Gamatt

http://img222.imageshack.us/img222/9271/200postow.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 204
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

- Yare, yare, yare... Widzę jednak, że bez użycia siły się nie obejdzie. A ja naiwnie wierzyłem, że z tym ludźmi będę mógł normalnie porozmawiać... Oj, ale ja głupi byłem. - Mówiłem do siebie, umilając sobie czas podczas przygotowań do przyzwania. Złożyłem leniwie wszystkie potrzebne pieczęci (choć nie musiałem, ale miałem w tym momencie taki kaprys) i bardzo powoli przyłożyłem rękę do podłoża. Po chwili w tym miejscu pojawiły się czarne znaki, a następnie kłąb dymu spod, które wyłoniła się sylwetka małpy. Właśnie przywołałem króla małp Enmę. Wiedziałem, że w najbliższym czasie bardzo mi się przyda.
- Dlaczego tak nagle mnie przywołałeś? - Zapytał bez ogródek.
- Też się ciesze, że Cię widzę. Za chwilę porozmawiamy. Najpierw jednak bądź łaskaw i zamień się w kij. - Odpowiedziałem najuprzejmiej jak tylko potrafiłem. Enma bez słowa zmienił swoją postać w diamentowy kij.
Podziękowałem mu za to. Stworzyłem jeszcze 10 moich zwykłych cienistych klonów. Następnie usiadłem wygodnie, opierając się o ścianę jaskini. Zacząłem regenerować utraconą wcześniej chakrę.
- Mamy trochę czasu, więc wyjaśnię Ci całą tą sytuację. Przechadzając się w tej okolicy, natknąłem się na dziwną grupkę ninja. Było ich sześcioro. Zmierzali oni do wioski Kushiku, by jak się później okazało zniszczyć ją. I w tym właśnie momencie to czynią. Z moich obserwacji wynika, że są naprawdę silni i bez Twojej pomocy się nie obędzie. Próbowałem nawiązać dialog z jednym z nich, skutkiem tego była utrata jednego z moich klonów.
Co do ich poszczególnych umiejętności. Wiem, że jeden z nich potrafi tworzyć rakiety. Pozostałą piątka ma w swoim arsenale jutsu rangi A. Jest jeszcze jeden szczegół, który mnie gryzie. Jeden z nich wspomniał coś o jakieś pieczęci Hakaisuru, która ukryta jest pod wioską. Wydaje mi się, że to jest ich celem.
- Próbowałem najjaśniej jak tylko potrafiłem wyjaśnić sytuacje mojemu towarzyszowi. Po chwili dłuższej zadumy dodałem:
- Myślę, że sytuacja jest już dla Ciebie jasna. Moje zapasy chakry też są już pełne. Dlatego tez ruszajmy. - Po tych słowach wstałem, gdy tylko poziom mojej chakry był pełny. Po chwili ruszyłem wraz z Enmą w ręki i klonami w kierunku wioski. Dwójka moich wcześniej stworzonych klonów ruszała nieco przede mną na zwiad, by dowiedzieć się jak najwięcej o panującej obecnie sytuacji. Pozostała trójka po chwili dołączyła do mojego zastępu.

Offline

 

#19 2011-07-02 16:30:17

Akaichi

http://img222.imageshack.us/img222/9271/200postow.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 230
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Razuko
Twoje ataki były skuteczne. Po aktywowaniu Sharingana udało ci się wyjść z genjutsu przeciwnika, kontratakując tym samym. Stworzyłeś iluzję shurikenów, które wbiły się w ciało przeciwnika, raniąc go. Po tym znaleźliście się znów na plaży, a ty użyłeś jutsu, które uniemożliwiło oponentowi na ruszenie się. Wsadziłeś mu kunai prosto w serce, a ten upadł na ziemię z otwartymi oczami. Wydawało się, że umarł i do tego w dziwny sposób, jednak było inaczej. Znów zjawiliście się w czarnej przestrzeni, a ciało przeciwnika się rozmazało po powierzchni, po czym zaczęła wokół ciebie się obracać. W końcu powiedział swoimi dziwnymi oczami prosto w twoje oczy:
- Moje genjutsu…jest bezwzględne! Zapamiętaj mnie! Jestem Jigokudou. – W jednej chwili poczułeś, że twoje ciało przeszyły jakby bardzo duża liczba katan z tym, że ty ich nie widziałeś. Wróciliście z powrotem na plażę, a ludzie przejęli się wszystkim. Przeciwnik stał w tym samym miejscu, kiedy się spotkaliście. Najwyraźniej wszystko działo się w sferze iluzji, w której to ty przegrałeś. Jigokudou zaczął się oddalać, mówiąc:
- Jeśli masz na tyle sił, by mnie pokonać, wstań i biegnij za mną, by zadać mi ostateczny cios. Jeśli jednak jest inaczej to zgnij tutaj jak porzucony, głodny pies… – Mówił to, idąc w głąb plaży. Ty natomiast byłeś niesamowicie zmasakrowany. Oponent okazał się niesamowicie silny.

Chakra: 85%


Posse

Postanowiłeś zabrać się za nieco silniejsze techniki. Przyzwałeś małpiego króla Enmę, z którym przedyskutowałeś sytuację. Do tego stworzyłeś kilka klonów i wraz z nimi ruszyłeś w stronę wioski. Część twoich klonów ruszyła na zwiady, jednak ty sam już wiedziałeś co się może szykować. Grupa ninja stała teraz wokół dziury, która zrobiła w centrum wioski. Stałeś akurat w takim miejscu, że doskonale widziałeś ich zarysy. Oni już wiedzieli o twojej obecności, jednak skupili się na niszczeniu dość dziwnej rzeczy. Zeskoczyli do tej dziury, po czym stanęli na dziwnych płytach, które unosiły się na wielką fioletową osłoną, która najprawdopodobniej strzegła pieczęci, o której mówił wcześniej ninja z rakietami. Przez chwilę stał na płycie, po czym wystrzelił 3 spore rakiety, które zaczęły uderzać w barierę. Wydawało się, że bez skutku, jednak jej siła opadała. Pozostała piątka zaczęła używać bardzo silnych technik żywiołowych.
- Katon…Zukokku.
- Futon…Atsugai.
- Suiton…Hahonryuu.
- Doton…Retsudo Tenshou
- Raiton…Shichuu Shibari
Ataki poważnie osłabiły osłonę, jednak niedoszczętnie.

Osłona: 80%
Chakra: 100%


Matsuo

Mimo bólu, postanowiłeś zareagować. Stałeś przed przeciwnik, który najprawdopodobniej był mistrzem Taijutsu. Patrzył się przez chwilę na ciebie, po czym nagle znalazł się za Tobą. Jego szybkość było tak ogromna, że nie zauważyłeś go nawet swoim Sharinganem.
- Niesamowite…To nie jest Twoja sprawa, ta dziewczyna to nie Twoja rodzina, a potrafisz się tym przejmować, a ja tylko…odzyskuję swoją własność. Jeśli się jeszcze spotkamy, to wiedz, że jestem…Ningendo. – Powiedział, po czym nie czekał na Twoją reakcję tylko zaczął biec z niesamowitą szybkością w głąb plaży.

Chakra: 97%


Kazuo

Swoim sprytem pokonałeś węża i wraz ze swoim psychopatycznym zachowaniem ruszyłeś na swojego senpai. Zaatakowałeś go mieczem, po czym ulepszyłeś go pod względem technicznym, by w odpowiednim i w nieoczekiwanym momencie przeciął ciało Twojego mistrza. Plan się udało. Miecz znajdował się w jego barku, jednak ten nie zareagował. Patrzył się wybałuszonymi oczami z pręgami prosto na ciebie, po czym w jednym momencie jego ręka zamieniła się w sporego kraba, który uszczypnął cię w ramię.
- Nie jestem Twoim mistrzem. Jestem…Chikushoudo. – Odskoczył, a twoje ramię zaczęło być paraliżowane. – Zwierzęta to moja broń. Mogę z nimi robić co chcę i atakować nimi co chcę i jak chcę. Ty nic na to nie poradzisz. Twój mistrz już dawno nie żyje. – Powiedział, po czym zniknął, a ty mogłeś usłyszeć tylko:
- Ta trucizna sama Cię zabije, a ja wykonam swoje zadanie. Żegnaj, celu!

Chakra: 92%
Zdrowie: Szybsze bicie serce, ciężkie oddychanie, lekkie osłabienie ciała. 3 posty do śmierci.

Niyo

Po raz kolejny udało ci się wycwanić i pokonać Twojego przeciwnika. Musiałeś się teraz zająć jakoś tym głównym. Zaraz po swoim przedstawieniu, powiedział:
- Nie zniszczę Twojej wioski, ninja. Moje cele same do mnie przyszły. – W jednej chwili zaczął się nad nimi znęcać. – Banshou Ten’in… – Powiedział, po czym zaczął ich do siebie przyciągać. Gdy byli blisko, oberwali z niesamowitą siłą. Dwunastolatka, gdy upadła, w jednym momencie zareagowała na to. Rzuciła na ziemię dziwny proszek, który zaczął błyszczeć. Znalazła się za nim, po czym użyła dość dziwnej parasolki z fałdami. Uderzyła go nią, a czubek parasolki spowodował ogromny odrzut energii. Skończył jak poprzednio. Dziewczyna lekko dyszała, po czym złapała swojego brata i ciebie.
- Wybacz mi…Ukryliśmy się przed nimi w Twoim klanie. Musisz nam pomóc. On chce zapanować nad światem i pogrążyć go w chaosie!!! – Powiedziała, jednak dwójka przeciwników szykowała się do kolejnego ataku.
- Banshou Ten’in – Powtórzył rudowłosy. – Jam jest Tendou…Poznajcie gniew mój i mojej drugiej ścieżki bólu…Gakidou. – Wiadomo było, że chodzi o drugiego. Tendo zaczął was przyciągać, a Gakido czekał, aż znajdziecie się w odpowiednim momencie. Chciał z was wyssać tyle chakry, ile to było możliwe.

Chakra: 94%

Ostatnio edytowany przez Akaichi (2011-07-02 16:32:01)


> > > Karta postaci < < <

http://img146.imageshack.us/img146/5817/sygnao.png

Offline

 

#20 2011-07-02 17:03:24

Eizo

http://img220.imageshack.us/img220/9835/57475022.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 74
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

- Wracaj tu... Jeszcze... z tobą... nie skończyłem ! - darłem się w miejsce w którym jeszcze przed chwilę stał mój przeciwnik, robiąc przerwy na złapanie oddechu. To coś bez problemu zamieniało się w zwierzęta. Jednak z mojej twarzy nadal nie znikał chytry uśmieszek. Było coś o czym ten cały Chikushoudo nie wiedział. Mało tego popełnił najważniejszy błąd - nie docenił przeciwnika. Wyjąłem z torby mały pojemnik z jakąś substancją i zdjąłem jego plastikową część odsłaniając igłę. Spojrzałem na swoje ramie w miejscu którym uszczypał mnie przeciwnik swoimi szczypcami kraba. Trochę niżej wbiłem substancję z pojemnika - antidotum.
- Jeszcze Cie znajdę... - pogroziłem z oddali Chikushoudo. Wziąłem miecz i przyczepiłem go z powrotem do moich pleców. Nadal się zastanawiałem dlaczego nazwał mnie "Pierwszym celem"...

Offline

 

#21 2011-07-02 17:04:13

Razuko

http://img151.imageshack.us/img151/7798/47235488.png

Zarejestrowany: 2011-04-24
Posty: 29
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Myślałem że już wszystko załatwione, ale znów okazało się że jestem w Genjutsu przeciwnika. Westchnąłem sobie, z lekkim zażenowaniem i zamknąłem oczy. Przeciwnik coś sobie do mnie mówił, ale nie przejmowałem się tym specjalnie. Gdy otworzyłem oczy wzór moich źrenic zmienił się nie do poznania.(click) Nagle wróciliśmy na plaże i tym razem miałem pewność że to nie Genjutsu. Odezwałem się do przeciwnika:
-Nie ważnie jakiego typu Genjutsu używasz. Moje oczy przejrzą wszystko i złamią iluzje. W tym miejscu kończy się walka na Genjutsu, nie pokonasz mojego Mangekyō Sharingan'a
Gdy staliśmy na plaży wiedziałem że teraz nie użyje już na mnie Genjutsu, a ja mogę go nadal używać i to ze zdwojoną siłą. Ułożyłem kilka pieczęci i nie uważając w ogóle na ludzi na plaży wykrzyknąłem:
-Katon: Karyū Endan!
Ogromny smok zrobiony z płomieni pomknął w stronę mojego wroga i natychmiast otoczył go ogień. Mimo że mało kto jest w stanie przetrwać taką temperaturę to czekałem w pozycji bojowej. Ktoś, kto zmusił mnie do aktywacji Kalejdoskopu na pewno nie jest amatorem.


Moja Karta Postaci
Punkty w zastępczej grze: 38pkt

http://www.zanimnapiszesz.info/b/ub/10.png

Offline

 

#22 2011-07-02 17:28:54

Takashi

http://img841.imageshack.us/img841/5053/150postow.png

Zarejestrowany: 2011-01-16
Posty: 155
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Jakimś cudem udało mi się odeprzeć atak pomarańczowowłosego, tak jak poprzednio.
-Po takiej serii ataków, na jakiś czas nie muszę się nim martwić... - pomyślałem, patrząc na niego, po czym pobiegłem do pozostałych.
-Skoro nie chcesz zniszczyć wioski, proponuję wybrać inne miejsce na walkę. A i nie nazywaj ich swoimi celami. - powiedziałem do tajemniczego mężczyzny, zatrzymując się.
Miałem przed sobą trójkę dziwnych, nieznajomych ludzi. Po prawej stronie aktualnego wroga, jak mniemam. Zaś po lewej małą dziewczynkę i ekscentrycznie ubranego faceta. W końcu nasz wróg przyciągnął ich do siebie niesamowitą mocą, po czym uderzył z ogromną siłą.
-C...Co to było? Najpierw nas odepchnął, teraz ich przyciąga... Co to za Kekkei - Genkai? On potrafi przyciągać i odpychać materię... Jeśli takie są jego moce, na nic moje umiejętności. - myślałem, patrząc na ogrom jego mocy.
Po przyciągnięciu i przyjęciu uderzenia, dziewczynka wyrzuciła na ziemię dziwny, błyszczący proszek. Natychmiastowo znalazła się za nim, po czym wyjęła jakąś parasolkę i uderzyła nią. Stworzyła w ten sposób dziwny odrzut energii, który zrobił z tym kolesiem to samo co wcześniej. Po chwili mała złapała mnie i tego ekscentryka. Wysłuchałem z uwagą tego co ma mi do powiedzenia.
-Pogrążyć świat w chaosie? Co to znaczy? - spytałem się jej, albo ich.
-Zresztą, nieważne, nie ma czasu na gadanie... - stwierdziłem, po czym przyjąłem moją typową pozycję do walki.
-Co? Znowu to? - pomyślałem i nim zdążyłem coś zrobić, leciałem już w stronę podejrzanej dwójki.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że przed tym Tendou, jak stwierdził on sam, stał już Gakidou, jak go nazwał.
-Co?! Jak to możliwe, że stoi i wygląda, jakby nigdy nic?! - zszokowało mnie to.
Stali jakoś dziwnie, nie wykonywali w ogóle niepotrzebnych ruchów, każdy był skuteczny. Teraz nasza trójka znajdowała się w niebezpiecznej sytuacji, bowiem właśnie ten Gakidou czekał na nas.
-Współpraca... Tak walczą. Uzupełniają się nawzajem, z tego co widzę. Pierwszy odpycha przeciwników, kiedy chcą zaatakować, albo przyciąga ich, a drugi łapie i wysysa z nich chakrę, stają się bezbronni. Ale skoro potraktowałem drugiego serią takich ciosów i nic mu się nie stało, nie wiem sam co mam robić... - czułem zakłopotanie, bezradność.
To, że nie mogłem nic zrobić, nie oznaczało, że mam się od razu poddać. Nie mógłbym tego zrobić, muszę walczyć, choćbym nawet miał umrzeć. Jest nas trzech, powinniśmy dać sobie jakoś radę. Ale z drugiej strony, przeciwnicy są silni, a nie wiem co potrafi, że tak powiem, moja drużyna. Kiedy dolatywaliśmy do Gakidou, wykonałem manewr, który uniemożliwił mu złapanie mnie. Nie było to łatwe, biorąc pod uwagę to, że byłem przyciągany przez dziwną siłę. Jednak z odpowiednim ruchem da się wszystko. Kiedy byliśmy już przy wysysającym chakrę i kiedy ten chciał nas złapać, chciał mnie złapać, to ja pierwszy złapałem jego rękę. Wykorzystałem jeszcze to, że wciąż działała siła przyciągania i zrobiłem obrót wokół jego ręki, po czym skończyłem w takiej pozycji, że stałem za nim. Jeszcze przy obrocie przygotowałem się do ataku, otwierając dłoń i odpowiednio zginając prawą rękę w łokciu. Kiedy już lądowałem, będąc za Gakidou, zaatakowałem go, używając Juuken. Jeśli chodzi o tego z tyłu, widziałem go Byakugan'em. Zmieniłem pozycję, odwracając się. Podczas odwracania także przygotowałem się do ataku, kumulując chakrę w prawej dłoni. Kiedy już się odwróciłem, wykonałem pchnięcie ręką w przód, a z mojej dłoni wydostała się fala skoncentrowanego powietrza. Energia uderzyła w Tendou dokładnie sekundę po uwolnieniu jej.
-Hakke Kūshō. - powiedziałem cicho.
-Spróbuj własnej broni, prawie, że... - tutaj już podniosłem ton, ale wciąż mówiłem cicho z powagą na twarzy.
Miałem nadzieję na powodzenie tych ataków, bowiem miałem już taktykę do wprowadzenia w rzeczywistość. Oczywiście Byakugan umożliwił mi pełną widoczność, więc czegokolwiek nie zrobiłem, wszystkich miałem na oku. Jedynym problemem była po prostu siła i tajemniczość wrogów. Wykonałem już tyle ciosów temu Gakidou, a ten w ogóle nie zareagował, można powiedzieć. Jeśli i teraz by się nie powiodło, sądzę, że jedynym wyjściem byłaby ucieczka... Nie ma co się starać, skoro wygrana nie wchodzi w rachubę, kiedy czeka nas, czeka mnie, tylko śmierć. Chociaż starać zawsze się trzeba, chodzi po prostu o to, że chyba nie mam z nimi szans, nie sam, nie z nimi...
-Kończą mi się powoli pomysły... Nie mogę umrzeć, nie w takim momencie. Ale nie mam z nimi szans... Próbowałem już tyle razy, moje ataki są nieskuteczne. - wmawiałem sobie.
Trzeba przyznać, dość źle wpływała na mnie bezradność. Już sobie przyrzekłem, że jeśli teraz się nie uda, trzeba uciekać... Chociaż... Ninja nigdy nie powinien uciekać. Ale z drugiej strony, lepiej będzie najpierw przemyśleć taktykę, przeanalizować możliwości oponentów. Nie wiem, nie wiem co mam robić...

Ostatnio edytowany przez Ryutaro (2011-07-02 17:39:35)

Offline

 

#23 2011-07-02 18:27:10

Matsuo

http://img571.imageshack.us/img571/2941/100wm.png

Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 105
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Słuchałem gościa z gotową kataną.
- Twoją własność?... Co masz na myśli?... - Zapytałem zdziwiony, po czym on pojawił się za mną.
- Co?.... Nawet kiedy miałem aktywnego sharingan'a... Szybki... - Pomyślałem, następnie słuchałem go dalej odwracając się szybko i odskakując lekko.
- Ningendo?... Czekaj!.... - Ruszyłem w szaleńczy pościg za moim przeciwnikiem, który teraz biegł w głąb plaży. Biegnąc dodałem nieco chakry do stóp aby przyśpieszyć i móc dorównać mojemu przeciwnikowi. Cały czas biegłem rozmyślając i analizując.
- Kim jest ten koleś?... Ningendo? Co to ma być... Posiada strasznie dziwną umiejętność, nie wiem co to, ale na pewno coś mocnego... Do tego jego szybkość i siła... Czy mam z nim jakiekolwiek szanse?... Może i nie, ale nie mogę pozwolić na to co on robi, mówił, że ona jest jego własnością... O co mogło mu chodzić?... - Biegłem cały czas za nim. Po chwili coś sobie uświadomiłem, jeżeli biegniemy w głąb plaży...
- Cholera... Czekaj!.... - Krzyknąłem w stronę mojego uciekającego przeciwnika.
- Biegnie prosto na plaże gdzie są ludzie... Muszę go zatrzymać.... - Analizowałem, cały czas biegłem nie zatrzymując się, w gotowości miałem swoją katanę naładowaną raiton'em. Starałem się przyśpieszyć aby dogonić go i zatrzymać.

Offline

 

#24 2011-07-03 20:15:27

Gamatt

http://img222.imageshack.us/img222/9271/200postow.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 204
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Już z daleka zauważyłem tą dziwną dziurę. Wokół niej byli ustawieni Ci znani już mi ninja.
- Czyżby w tej dziurze znajdowała się pieczęć tego jak mu tam? Hakaisuru? Nieźle musieli rozwalić tą wioskę, jeśli pozostał po niej taki stan, jaki właśnie widzę. Naprawdę imponujące... W tak krótkim czasie zniszczyć tak wiele. Jestem pełen podziwu. - Powiedziałem bardziej do siebie, aniżeli do Enmy, patrząc jednocześnie na wielką dziurę i zarysy ninja.
- Nie czas na podziw. To są nasi potencjalni wrogowie. - Przywołał mnie do porządku małpki król.
- Już dobrze, dobrze. - Odpowiedziałem i po cichu zaczął coś niewyraźnie szemrać. Mimo, że Enma wszystko słyszał puścił wszystkie uwagi mimo uszu.
W miarę gdy zbliżałem się do dziury, kontury postaci ninja było coraz wyraźniejsze. Po chwili udało mi się zauważyć, co robią. Mianowicie zniszczyli jakieś dziwaczne rzeczy. Następnie zeskoczyli do tej dziury i zniknęli mi z pola widzenia.
- Jak myślisz? Musimy tam włazić? - Zapytałem kompana bez większej nadziei w głosie.
- Najwidoczniej nie mamy innego wyjścia. Nie marudź już i ruszać. - Odpowiedział Enma.
Zacząłem iść ostrożnie w kierunku dziury. Wraz ze mną szły moje klony. W następującym szyku: Najpierw klony wybuchowe, następnie w nieco większym odstępie zwykle klony, a na samym końcu ja z Enmą. Po jakimś czasie do nas dołączyła reszta klonów, które uprzednio udały się na zwiad. Zajęły one miejsce u boku wybuchowych klonów.
Po jakimś czasie byłem już wystarczająco blisko, by zauważyć co jest w środku dziury. A były w niej dziwaczne płytki, na których stali znani mi już ninja. Pod płytkami unosiła się wielka osłona o kolorze fioletowym. Jak się domyślam owa osłona chroniła ową pieczęć Hakaisuru.
Nagle jeden z wrogich ninja wystrzelił kilka rakiet prosto w barierę. Za jego przykładem poszła reszta i po chwili oni atakowali żywiołowymi jutsu osłonę. Na uwagę zasłużyło to, że każdy z nich dysponował innym żywiołem. Związku z czym doskonale mogli się razem uzupełniać. Był to niewątpliwie kolejna przeszkoda, którą trudno będzie mi pokonać. Mimo tego faktu nie zrażałem się. Miałem już pewien plan co do nich. Nie było on może doskonały, ale lepszy taki niż żaden. Wyjawiłem go już wcześniej po drodze małpie, by była gotowa zawczasu.
Nie mogłem mierzyć się ze wszystkimi na raz. Dlatego też postanowiłem, że zaryzykuję i będę likwidował ich po kolei. Miałem nadzieję, że nie rzucą się wszyscy na mnie. Była to chyba jedyna słuszna taktyka na chwilę obecną. Ponieważ nie mogę w tej chwili użyć żadnego obszarowego jutsu, ponieważ mógłby wtedy uszkodzić barierę. Efektem tego było by tylko przyśpieszenie jej zniszczenia.
Czas działał na moją niekorzyść, dlatego też musiałem jak najszybciej działać. Jeśli nie sprężę się, to bariera zostanie zniszczona i nie udało mi się ich powstrzymać. Na pierwszy cel chciałem obrać sobie pana z rakietami. Zniszczył jednego z moich klonów, dlatego też chcę mu się odpłacić.
Rozpocząłem najszybciej jak mogłem wdrażać mój plan w życie. Jeden z moich wybuchowych klonów wskoczył do dziury. Ale wskoczył tak, by wylądować nad moim pierwszy przeciwnikiem. Gdy będzie znajdował się już wystarczająco blisko, miał dokonać autodestrukcji. Byłoby to swego rodzaju zaproszenie do walki delikwenta. Dodatkowo miałem cichą nadzieję, że dzięki temu manewrowi udało mi się chociaż trochę nadwyrężyć organizm wroga.
Sam za to przygotowałem odpowiedni szyk wraz z klonami do przyjęcia nadchodzącego wroga. W tym momencie sam środek był odsłonięty, a w nim znajdował się jedynie jeden klon. Za nim stałem ja wraz z Enmą zamienionym w diamentowy kij. Na skrzydłach znajdowały się moje klony. Miały one dość dużo wolnej powierzchni, by w każdej chwili móc zrobić szybki unik przed nadchodzącą rakietą lub innym zagrożeniem. A wyglądało to mniej więcej tak w uproszczeniu:

*                           *
  *                       *
    *                   *
      *               *
        *           *
          *       *
           *   *
             *
            JA

Offline

 

#25 2011-07-03 21:22:30

Akaichi

http://img222.imageshack.us/img222/9271/200postow.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 230
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Razuko/Matsuo (przy okazji, jak napisałem, że coś się stało to znaczy, że tak już jest i się nie odstanie. Jakbym chciał, żebyś użył MS to inaczej bym napisał, ale tym razem odpuszczę. )

Twoja determinacja nie miała końca. Mimo bardzo silnego genjutsu, postanowiłeś zaczerpnąć po nieco większą moc, a dokładniej po Mangekyou Sharingana. Przeciwnik się zdziwił, że jego bezwzględna moc tym razem nie poskutkowała w 100%. Odwrócił się, po czym patrzył się na Ciebie. Teraz możesz być pewny, że jego genjutsu będzie słabsze w stosunku do Ciebie ze względu na te oczy. Jak na razie udało ci się pomyślnie wykonać ognistą technikę. Ludzie zaczęli uciekać z plaży, ale pojawiły się straże. Wiedzą, że przeciwnikiem jest ten grubas, ale mimo wszystko zakaz używania technik nadal obowiązuje, więc się tak bardzo nie rozkręcaj. Ogień otoczył przeciwnika. Widać było na jego skórze poparzenia, jednak nie reagował na to, jakby wcale nie czuł bólu. W jednym momencie przechylił głowę w prawą stronę, a zza niego wyleciał zupełnie inny koleżka. Był to w miarę umięśniony nastolatek, także z rudymi włosami i dziwnymi oczami. Pomknął kilka milimetrów od głowy grubasa, powodując taki wiatr swoją szybkością i ruchami, że zdmuchnął ten ogień. W jednym momencie pojawił się za tobą, a w twojej klatce piersiowej pojawiła się jego ręka. Zauważyłeś, że niósł za głowę jakąś dziewczynkę, która się na ciebie patrzyła. Niestety, czułeś się teraz fatalnie. Zacząłeś pluć krwią i za chwilę upadłeś na ziemię. Byłeś niezdolny do niczego. Zauważyłeś, że w waszą stronę biegnie jeszcze jakiś inny koleś. To był Matsuo. Jeden z członków klanu Uchiha.
Matsuo…Biegłeś cały czas za przeciwnikiem. W końcu udało ci się go jakoś dogonić, jednak to co zobaczyłeś całkowicie cię przeraziło. Nie był on sam. Co prawda trzymał tą dziewczynkę, jednak na ziemi zaczął się wykrwawiać jeden z członków klanu Uchiha, Razuko. Zauważyłeś w jego oczach moc Mangekyou Sharingana co cię trochę podekscytowało. Oprócz twojego przeciwnika, dziewczynki i zapewne Twojego sojusznika, był tu także starszy mężczyzna z dużym brzuchem. Także miał rude włosy i te dziwne oczy. Stał teraz koło nastolatka, który był wcześniej Twoim przeciwnikiem.
- Matsuo…Potrafię czytać w myślach. Wiem, jak się nazywasz. Wiedz, że ta smarkula… – Zaczął nastolatek, potrząsając mocno dziewczyną, która płakała, gdyż bardzo ją to bolało. – …to Jinchurikki! Ma w sobie zupełnie odmiennego demona…Nihoonbi’ego, czyli nosorożca z dwoma rogami. Tobie nic do tego, czy ta dziewucha przeżyje, czy też nie. Będzie torturowana do tego stopnia, aż wyciągnę z niej tą potężną chakrę, a TY PRZESTAŃ SIĘ W TO KU*WA MIESZAĆ!!! – Nastolatek cały czas ciągnął przemowę na zaledwie dwóch oddechach, stopniowo zmieniając ton. Grubas nie reagował, tylko patrzył się na Razuko, który ciężko oddychał i pluł krwią.

Chakra Razuko: 76%
Chakra Matsuo: 94%

Posse

Widać, że miałeś dobrą strategię i potrafiłeś to wykorzystać, by jak najlepiej i najskuteczniej osiągnąć swój cel, czyli obronić pieczęć Hakaisuru. Mimo, iż nie wiedziałeś, że czym jest ta pieczęć to czułeś wewnętrzną odpowiedzialność za to co się tutaj wyrabia. Po kolejnej, krótkiej konwersacji z samym sobą i z Enmą, przyjąłeś szyk odpowiedni szyk bojowy, by przygotować się do walki. Można powiedzieć, że w miarę może skutkować. Podszedłeś do dziury i zauważyłeś niekompletną destrukcję osłony pieczęci. Nie mogłeś tego tak zostawić, dlatego też wysłałeś jednego wybuchowego klona do tej dziury, by zranił jakoś kolesia z rakietami, ale tak, by wybuch nie uszkodził osłony. Klon, skoczywszy w dziurę w ziemi, leciał kawałek, a jeden z ninja, który był wraz z tym mężczyzną, ostrzegł go, jednak zachwiał się i grawitacja niestety już tutaj nie działała. Ześlizgnął się z płyty i zaczął spadać w stronę pieczęci. Gdy tylko dotknął osłony, zaczął się roztapiać. Jego wrzask był wszędzie, a ty patrzyłeś na jego żałosny koniec. Był to użytkownik Dotonu. Jego kumpel chciał go jakoś uratować, skacząc na płytę na której znajdował się spadający ninja, by złapać go za rękę, jednak nie udało mi się. Nie zahamował i skończył tak samo. Był to użytkownik Suitonu. Jak się okazało, w tym samym czasie mężczyzna z rakietami, uchylił się od ataku skacząc w stronę osłony. Wydawało się, że też tak skończy, jednak „wystrzelił” swoją dłoń do góry, która ciągnęła za sobą linę. Dłoń złapała się krawędzi dziury, po czym wciągnęła po linie mężczyznę. W międzyczasie mówił:
- Uważajcie na tę osłonę i nie skończcie jak te barany. Ja się zajmę intruzem. – Powiedział, po czym w szybkim momencie znalazł się przed tobą, po drugiej stronie dziury. – Jestem Shurado, a ty przyczyniłeś się do śmierci moich dwóch kompanów. Myślałem, że nie będziesz sprawiać problemów, jednak zignorowanie Ciebie jest wręcz niemożliwe. – Po swojej przemowie, wystrzelił ze swoich dwóch rąk po dwie rakiety z każdej, tak, by twoja prawa i lewa strona klonów została zniszczona. Trzecią rakietę celował w Ciebie, który stałeś ostatni, a czwarta wyleciała w odpowiednim momencie w niebo, by zapewne w odpowiednim czasie ją wykorzystać. Przeciwnik nie wiedział, który to ty prawdziwy, a który do klon, dlatego chciał załatwić wszystkich za jednym razem. Po ataku zdjął swoją maskę, którą posiadał. Zauważyłeś, że ma rude włosy, dziwne pręgi w oczach i powbijane jakieś żelastwo na twarzy. Ninja z żywiołami cały czas osłabiali osłonę pieczęci.

Chakra: 100%
Osłona: 70%


Kazuo/Niyo

W klanie Hyuuga nie było lepiej. Niyo, który spotkał dwóch zapewne sojuszników, musiał dać radę także swoim przeciwnikom, którzy wcale nie byli słabi.
Gdy Tendo zaczął was przyciągać, postanowiłeś to wykorzystać. Gaikdou próbował cię złapać, by wyssać z ciebie całą chakrę, jednak ty byłeś sprytniejszy. Złapałeś go za rękę, po czym na wskutek przyciągania Tendo, znalazłeś się na tyłach przeciwnik, uderzając go Juukenem. Po raz trzeci udało ci się pokonać swojego przeciwnika. W jednej chwili odwróciłeś się, by zadać taki sam cios Tendo, jednak to co teraz widziałeś, było dla Ciebie czymś niewiarygodnym. O dziwo, przed Tendo znajdował się Gaikdou, którego sekundę wcześniej pokonałeś. Złapał twoją dłoń, a ty poczułeś, że uchodzi z niej chakra. Ręce Gaikdou zaczęły jaśnieć, a ty właśnie sobie zdałeś sprawę, że ten koleś potrafi nie tylko wchłaniać chakrę, ale także techniki ninjutsu. Nawet jeśli była to twoja klanowa zdolność to i tak potrafił to wessać. To wyjaśniało wcześniejsze niby nieskuteczne ataki. Gaikdou wcześniej także pochłonął Twoje jutsu, jednak ty tego nie zobaczyłeś. Byłeś zbyt przejęty tamtą dwójką i Tendo. Miałeś bardzo mało czasu na zastanowienia, a raczej już ci się dawno skończył. Gaikdou złapał cię dwom rękami za głowę i w pół sekundę wyssał z Ciebie całą chakrę. Gdy to robił, dotknął Ciebie przeogromny ból, który strasznie krzywdził Twoje nerwy i układ Tanketsu. Cierpienie nękało Cię strasznie, ale cały czas byłeś przy życiu. W końcu upadłeś cały bezsilny.
- Ninja-san! – Krzyknęła dwunastoletnia dziewczyna. Gdy się na nią spojrzałeś, zobaczyłeś dość dziwną broń. W rękach miała dwa pistolety maszynowe. W jednym momencie wycelowała w przeciwników, a z nich wyleciały różowe pociski, które błyszczały. Gdy uderzały ciała oponentów, wystrzeliły ich w kosmos, dosłownie. Odrzut miały tak ogromny, że w dwie, trzy sekundy ciała poleciały w stronę nieba, utraciwszy ich z zasięgu wzroku. Twoje nerwy były na tyle zniszczone, że czułeś jeszcze ból, który znajdował się w każdym miejscu na całym ciele. Dziewczyna złapała Ciebie i swojego brata, mówiąc:
- Nie martw się. Onii-chan Cię wyleczy. – Kazała ci byś złapał ją za lewą pierś. Krępowało Cię to, jednak wiedziałeś o dziwnych urządzeniach dziewczyny. Jej brat złapał ją za prawą pierś. Zaczęła obracać parasolką, a jej zadaszenie zmieniało kolor na błyszczący błękit. Wszystko nagle błysnęło wam w oczach, po czym pojawiliście się w jakimś dziwnym zaułku, w jakiejś dziwnej wiosce. Zauważyłeś dym w oddali, oraz lecącą w niebo rakietę.
- Kauzo-nii zaraz tu będzie… – Powiedziała dziewczyna, patrząc się na dym z założonymi rękami na biodrach. Najwidoczniej na coś czekaliście.

Kazuo…Udało ci się pokonać przeciwnika, oraz zdezynfekować Twoje ciało. Nie było jednak końca wrażeń. Twoje ciało zaczęło świecić na niebiesko, aż w końcu, nie wiadomo jak znalazłeś się na dziwnej uliczce. Zobaczyłeś dym w oddali, po czym usłyszałeś za sobą głos:
- Ohayo…Kazuo-nii… – Powiedziała to w miarę ładna, młoda dziewczynka w wieku około dwunastu lat. Koło niej stał dziwnie ubrany facet, wysokiego wzrostu. Miał niebeskie, długie, stojącego na żelu włosy, zielone spodnie, żółtą, krótką bluzkę i czerwone buty. Za nimi leżał spocony, zmordowany nastolatek, który dyszał ze zmęczenia i braku chakry. Po oczach zauważyłeś, że był z klanu Hyuuga. Dziewczyna za chwilę upadła, łapiąc się za biodro.
- Mino-chan! – Krzyknął najprawdopodobniej jej brat, łapiąc ją, by nie uderzyła głową o ziemię. Stałeś teraz, nie wiedząc o co chodzi i co się dzieje.

Chakra Niyo: 5%
Zdrowie Niyo: Obolały, zmęczony, wypompowany z chakry. Nie zagraża życiu.
Chakra Kazuo: 92%
Zdrowie Kazuo: Zdezynfekowany. Zaaplikowanie odtrutki, zatrzymało truciznę. Nie zagraża życiu.

Ostatnio edytowany przez Akaichi (2011-07-03 21:46:40)


> > > Karta postaci < < <

http://img146.imageshack.us/img146/5817/sygnao.png

Offline

 

#26 2011-07-03 21:41:02

Matsuo

http://img571.imageshack.us/img571/2941/100wm.png

Zarejestrowany: 2011-02-25
Posty: 105
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Biegłem za rudym kolesiem, po jakimś czasie dostrzegłem, że stoi on koło leżącego Uchihy z aktywowanym sharingan'em.
- Mangenkyou sharingan?.... - Zdziwiłem się na ten widok, jednak po chwili usłyszałem głos mojego przeciwnika w swojej głowie, kiedy ten mówił ja odskoczyłem w bok. Stałem teraz oddalony od całej trójki, po mojej prawej był mój przeciwnik, a po lewej jakiś grubas.
- Nihoonbi?... Jeżeli naprawdę ona posiada w sobie coś takiego... - Teraz przez głowę przechodziły mi różne myśli.
- Może dobrze robi... Ona mogła by być zbyt niebezpieczna... - Analizowałem spoglądając cały czas na zgromadzoną trójkę, a raczej czwórkę.
- ... Nie, nawet jeśli ona ma w sobie demona... To dalej zwykłe dziecko, a on może bardzo źle wykorzystać zdobytą moc... - W końcu doszedłem do wniosku... Spojrzałem na lezącego Uchihę i po chwili znowu naszły mnie różne myśli.
- On... Skoro aktywował "tę" moc... Nie wiem na jakim jest poziomie, ale na pewno jego przeciwnik jest równie potężny jak mój... Cholera... Też mam zaczynać od tej mocy?... Nie, użyję jej w ostateczności... - Znowu doszedłem do szybkiego wniosku, następnie koło mnie pojawiły się trzy klony. (Dwa - Bunshin Daibakuha i jeden - Kage Bunshin). Wybuchowe pobiegły w stronę tego grubasa, zaś cienisty pobiegł w stronę mojego przeciwnika.
- Cholera, jeszcze strażnicy... Nie mam zamiaru się powstrzymywać.... - Oznajmiłem sobie w myślach, po czym sam zacząłem działać. Skoncentrowałem duże ilości chakry w stopach, następnie w mgnieniu oka pojawiłem się koło nieznajomego Uchihy, nic nie mówiąc, z tą samą szybkością wziąłem go i podałam strażnikom.
- Zajmijcie się nim... - Rozkazałem, po czym wykorzystując tą samą chakrę pojawiłem się za moim przeciwnikiem z kataną, którą jeszcze dawno temu naładowałem raiton'em. Zanim ja pojawiłem się za nim, mój klon podbiegł do niego i starał się go zając pojedynczymi atakami. W tym czasie mojego dwa wybuchowe klony otoczyły grubasa i rzuciły się na niego, obejmując go i unieruchamiając wyleciały w powietrze. Ja przebiłem swojego przeciwnika kataną, po czym wyrwałem mu z rąk dziewczynę i odskakując kilka razy.

Offline

 

#27 2011-07-04 12:28:37

Eizo

http://img220.imageshack.us/img220/9835/57475022.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 74
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

- Co się do cholery dzieje ?! - powiedziałem sam do siebie, widząc jak moje ciało zaczyna świecić na niebiesko. Wydawało mi się, że była to nadal trucizna, w końcu przeciwnik był pewny, że mnie zabije. Nagle poczułem, że gdzieś się przenoszę. Chwilę potem byłem na jakieś dziwnej uliczce. Byłem tak zdezorientowany całą sytuacją, że początkowo nikogo nie zauważyłem. Z owego stanu wyrwał mnie głos jakieś małej dziewczynki, której w ogóle nie znałem. Potem zauważyłem dziwnego mężczyznę - jedyną myślą jaka przeleciał mi przez głowę była taka, że chłopak musiał uciec z cyrku... Dopiero po chwili zobaczyłem kogoś z klanu Hyuuga. Wyglądał jakby nie miał już w sobie krzty chakry. Gdy mniej więcej ogarnąłem całą sytuację powiedziałem:
- Jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć co się tutaj dzieje ? Dlaczego... - tutaj wskazałem na dziewczynkę - ona wie kim jestem mimo, że widzę was pierwszy raz ? Poza tym kim jest ta osoba za wami ? - miałem jeszcze więcej pytań jednak te mnie najbardziej dręczyły. Szczególnie to, skąd ta mała dziewczynka mnie znała.

Offline

 

#28 2011-07-04 15:20:06

Razuko

http://img151.imageshack.us/img151/7798/47235488.png

Zarejestrowany: 2011-04-24
Posty: 29
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Atak prawie się powiódł, ale gość nie reagował na poparzenia. Po chwili pomógł mu jakiś drugi przeciwnik, z tymi samymi oczami i rudymi włosami. Zdmuchnął cały mój ogień, co było dość dziwne. Potem pojawił się za mną i wpakował mi potężny cios w klatkę piersiową. Momentalnie upadłem na ziemie dysząc i kaszląc krwią. W tym samym czasie pomyślałem sobie:
-Niesamowite...Był tak szybki że nawet Kalejdoskopowy Sharingan nie przewidział jego ruchu.
Zobaczyłem drugiego Uchihę, który najwyraźniej miał porachunki z tym drugim gostkiem. Odezwałem się do niego:
-Uważaj, ten grubas używa Genjutsu, które do tego jest niezwykle skuteczne. Trzyłezkowy Sharingan nie poradził sobie ze złamaniem jego iluzji. To tego wydaje się być odporny na ból, albo w ogóle go nie czuje.
Powiedziałem to resztkami sił i po chwili znów dostałem napadu kaszlu od uderzenia. Mój nowy sojusznik chwilę potem zabrał mnie z pola walki i podał strażom. Spojrzałem na to co robi ten Uchiha i wiedziałem  że te ataki zupełnie nic nie dadzą. Potem starałem się uspokoić oddech i przestać pluć krwią. Ból zaczął słabnąc jednak nie mam przy sobie nic co mogłoby pomóc.


Moja Karta Postaci
Punkty w zastępczej grze: 38pkt

http://www.zanimnapiszesz.info/b/ub/10.png

Offline

 

#29 2011-07-04 21:37:23

Gamatt

http://img222.imageshack.us/img222/9271/200postow.png

Zarejestrowany: 2010-10-14
Posty: 204
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Udało mi się osiągnąć sukces. Połowiczny, ale zawsze to coś. Po części dzięki działaniu mojego klona, udało się wytrącić z równowagi jednego z ninja, który używał technik Dotonu.
Jeden z głowy... Pozostała jeszcze piątka. - Pomyślałem, słysząc jęki mężczyzna. Może i było to trochę nie na miejscu, ale nie mam litości dla wroga. Z tego powodu wszystkie te dźwięki nie wzbudziły we mnie większych odruchów współczucia.
Ku mojej uciesze jego sojusznik, chciał go uratować. Skończyło się tym, że razem z kolegą znalazł się za blisko pieczęci i najzwyklej w świecie zginął. Drugą ofiarą był ninja, który używał uprzednio wodnych technik, o ile pamięć mnie nie myli.
Było by za wiele tego szczęścia na jeden raz. Miałem jednak cichą nadzieję, gdy zobaczyłem, rakietowego ninja odskoczył prosto w barierę robiąc unik, że również dzieli los swoich kompanów. Rozsądek miał jednak rację. Ninja ten wystrzelił linę wraz ze swoją dłonią, która złapała się jednej z krawędzi i momentalnie wciągnęła go na górę. Cały ten pokaz nieźle mi zaimponował. Wyglądało to naprawdę interesująco. Nigdy wcześniej nie widziałem, ba nawet nie słyszałem o kimś takim. Rakiety, liny, co jeszcze ma w zanadrzu? - Zastanawiałem się.
On nie może być w 100% człowiekiem. Istota ludzka nie mogła by posiąść liny w ręku czy innych rakiety. Pewnie jest jakimś dziwnym urządzeniem. Teraz tylko pytanie, czy sam o sobie decyduje, czy może jest przez kogoś sterowany? Czas się będzie zaraz o tym przekonać. - Pomyślałem, patrząc jak przeciwnik wjeżdżał po linie. Po chwili znalazł się obok mnie.
- Miło mi. Pozwól jednak, że ja nie zdradzę Ci swojego imienia. Nie widzę na razie takiej potrzeby. Może później zmienię zdanie. Jeszcze zobaczy. - Każde zdanie było wypowiedziane przez innego klona. Prawdę powiedziawszy chciałem tym manewrem przynajmniej trochę zdezorientować wroga.
Przeciwnik bez ceregieli wystrzelił cztery rakiety. Jedną we mnie. Jedną w niebo oraz dwie obie strony szyku prosto w klony. Miałem szczęście, że wcześniej ustawiliśmy się tak by mieć jak najwięcej przestrzeni przed ewentualnym unikiem. Pewnie nie uczyniłbym takich kroków, gdybym nie dowiedział się o umiejętności mojego wroga wcześniej. Teraz to się naprawdę przyda. Na pewno przydatna będzie również chakra, którą dysponują moje klony. Zawczasu pomyślałem o tym, by zużyć nieco więcej chakry niż zwykle by stworzyć moje repliki. Wiedziałem, że walka będzie naprawdę wymagająca i ten fakt na pewno mi w niej pomoże.
Gdy oponent wystrzelił rakiety, wszystkie klony wraz ze mną jak jeden brat spróbowaliśmy zrobić unik. Lata trening teraz zbierały owoce. Wiele czasu poświęciłem nad treningiem mojego ciała. Ze względu moje moje specyficzne Kekkei-Genakai musiałem dysponować jak największą zręcznością i szybkością. Walka na krótki dystans tego wymagała. Dlatego też teraz używając wszystkich mięśni chcieliśmy poprzez szybki, acz dosyć długi odskok zrobić unik przed nadlatującymi rakietami. Miało to przynieść taki skutek, że miejsce, w którym rakieta miała wylądować miało być puste. Ale wszyscy znajdujący się tam wcześniej mieli uskoczyć w lewo, prawo, do przodu, do tyłu lub na ukos, zależnie od tego gdzie się wcześniej znajdowali względem punkt, w którym miała trafić rakieta.
Gdy to już się udało trzeba było przejść jak najszybciej do kontrataku. Mimo to trzeba było jednak pamiętać w dalszym ciągu o czwartej rakiecie, która znajdowała się wysoko nad nami. Z tego powodu jeden z klonów, bo zrobieniu już tego uniku miał zająć się jedynie obserwacją zagrożenia i w razie niebezpieczeństwa poinformować o tym resztę.
Co on ma powbijane w twarz? - Zastanawiałem się, patrząc z obrzydzeniem na lico wroga. Po chwili spostrzegłem dopiero jego oczy. Wyglądały naprawdę dziwnie. Nie pasowały do żadnego ze znanym mi ocznych Kekkei- Genkai. Pewnie drążył bym ten temat w nieskończoność, gdyby nie to, że nie mam czasu. Mam przed sobą jednego wroga, a pozostała trójka w dalszym ciągu niszczy barierę. Musiałem szybko działać.
Chciałem w jak największym stopniu wykorzystać moją przewagę liczebną i stłamsić wroga. Najpierw jednak musiałem sprawdzić, jak się ma sprawność fizyczna mojego wroga. Dlatego też niespostrzeżenie podałem jednego z moich klonów trzy kunai'em. Jeden z przyczepioną bombą rozbłyskową. Druga z wybuchową notką. Schował on ręce za plecy, dlatego też mógł wziąć ode mnie te przedmioty, bez obawy przed wzrokiem nieprzyjaciela. Następnie szybko rzucił kunaiem z przyczepioną bomba rozbłyskową tak, by wbił się obok nogi wroga. A zanim by się jeszcze wbił, to bomba by się uaktywniła i skutecznie oślepiła wroga. W tym czasie wyrzucił by także jeden kunaiem z notkami wybuchowymi prosto w aktualne miejsce pobytu wroga. Drugi  wrzucił wtedy, gdy spostrzegł, że wróg chce zrobić unik. Po ułożeniu sylwetki bardzo prosto można zauważyć w którą stronę ma zamiar uskoczyć. I w tym właśnie kierunku miał powędrować drugi kunai. Całą ta operacja nie powinna sprawdzić większego problemu, ponieważ moje umiejętności posługiwania się bronią miotaną są wytrenowane do perfekcji.

Offline

 

#30 2011-07-04 22:54:44

Takashi

http://img841.imageshack.us/img841/5053/150postow.png

Zarejestrowany: 2011-01-16
Posty: 155
Punktów :   

Re: Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi

Wykorzystując przyciąganie dziwnej mocy tak zwanego Tendo, postanowiłem obrócić sytuację przeciwko wrogom. Kiedy Gakidou chciał złapać naszą trójkę, właściwie mnie, bo o mnie teraz mowa, to ja najpierw złapałem jego rękę i ciągle korzystając z przyciągania, obróciłem się wokół niej, lądując za wysysającym energię przeciwnikiem. Od razu zaatakowałem go Juuken'em, przygotowując atak już przy obrocie. Oczywiście wszystko się powiodło, w tej akurat sekundzie... Natychmiastowo po ataku odwróciłem się w stronę Tendo, aby i jego wykończyć. Jednak momentalnie coś mną wstrząsnęło, nie mogłem nic zrobić przez kilka chwil, nawet się ruszyć. Tym, co mnie tak zdziwiło, jest fakt, iż Gakidou, którego chwilę wcześniej załatwiłem, stoi już przed Tendo.
-C...Co do?! Jak to możliwe?! - oburzony obserwowałem pomarańczowowłosego przed sobą, nie miał nawet oznak osłabienia.
-Świetnie... Otrzymał kilka precyzyjnych uderzeń Juuken'em, oprócz tego, udało mi się go też raz dorwać Hakke Hasangeki, a ten stoi normalnie bez niczego, jak gdyby w ogóle nic się nie stało od początku spotkania. Ku*wa! - burzyłem się w samym sobie, jednocześnie wykorzystując moment bezruchu na analizę.
Nie zdążyłem czegokolwiek zrobić, a Gakidou już przy mnie był. Złapał mnie za rękę i zaczął wysysać moją chakrę.
-Nie, nie mogę mu na to pozwolić... - starałem się jakoś wyrwać, ale każda próba okazywała się bezskuteczna.
I w tym momencie stało się coś, co dodatkowo mnie zdziwiło. Mianowicie, na rękach Gakidou pojawiła się dziwna chakra. Tak, jakby wessał też moją technikę.
-To...To niemożliwe! On, on potrafi także wchłaniać Ninjutsu! W takim razie... - łatwo było wywnioskować, że większość ataków na niego była nieskuteczna.
-Czyli, żeby go pokonać, potrzeba albo ataku z zaskoczenia, albo innego rodzaju jutsu. Yhh... - byłem w kłopotliwej sytuacji.
Niestety, nie mogłem wyrwać się z uścisku Gakidou, dlatego postanowiłem go zaatakować. Jednak nim cokolwiek zdążyłem zrobić, ten złapał mnie mocno obiema rękami za głowę.
-Aggh. - przyznam, zabolało.
-Aaaaaaaaaaaggghhhh... - jednak wyssanie chakry sprawiło więcej bólu.
Wyssał ze mnie praktycznie całą moją chakrę, w tak krótkim czasie. Poczułem nagłe osłabienie, nie mogłem się poruszać, wszystko wynikiem momentalnego zużycia takich pokładów chakry.
-Kurde... Nic nie mogę zrobić. Cholera! - moje ciało zachowywało się wręcz bezwiednie.
Ból znowu dał się we znaki.
-Aaaaggh. - tym razem krzyk był głośny.
Poczułem, że mój układ nerwowy doznał pewnego rodzaju obrażeń, to samo stało się z punktami Tenketsu na całym ciele. Czułem się okropnie, w dodatku przytłaczała mnie bezsilność. Zwyczajnie dałem plamę... Teraz moje życie i cała sytuacja były w rękach tej specyficznej dwójki. Usłyszałem krzyk tej dziewczynki. Kątem oka zauważyłem ją. Przyznam, że gdyby nie mój aktualny stan, zdziwiłbym się, ale cóż. Bowiem trzymała ona w rękach karabiny maszynowe, co było dość intrygującą rzeczą. Bez żadnych ceregieli, wycelowała w przeciwników i wystrzeliła z broni specyficzne, różowe, błyszczące pociski, które natychmiastowo wyje**ły wrogów w powietrze, dosłownie. Siła uderzenia była tak duża, że po sekundzie, może trzech, ich ciała znajdowały się już poza wzrokiem. Złapała mnie i swojego brata, a gdy coś tam powiedziała, jakimiś siłami uśmiechnąłem się tylko. W końcu powiedziała, abym chwycił ją za lewą pierś. Moja reakcja była dość dziwna, jakby się oburzyłem, ale co się dziwić. Wykonałem polecenie dziewczyny, będąc świadom tego, co może się stać, a raczej mając nadzieję na cokolwiek.
-Niyo, Niyo... Do takiego stopnia się posunąć, żeby małe dziewczynki za cycki łapać. - powiedziałem z żartem do siebie, ale specjalnie, aby i oni to usłyszeli.
W końcu dziewczyna zaczęła obracać parasolką, a ta przybrała znowuż to inny kolor, tym razem był to błyszczący błękit. Nagle wszystko zaczęło błyszczeć, a chwilę potem znajdowaliśmy się w jakimś dziwnym zaułku, już w wiosce. W oddali zauważyłem dym, a także rakietę lecącą w niebo. Oprócz tego usłyszałem znowu mowę tej dziewczyny, wymieniła jakieś imię. Po chwili niedaleko przed nami pojawił się jakiś chłopak, dzierżący dość duży miecz. Dziewczyna po chwili chyba zemdlała, sam nie byłem w stanie zobaczyć. Złapał ją ten ekscentryczny koleś, przy okazji wyjawiając jej imię.
-Okej... Czyli ten co przybył to Kazuo. Ta dziewczynka to Mino, natomiast dziwak zowie się Onii, ołki dołki. - przypomniałem sobie imiona wszystkich, aby je zapamiętać.
Ciągle leżałem na ziemi dosłownie wycieńczony. Nie miałem ani trochę energii, tym bardziej chakry, po tym co się stało. Skutki takiego działania wroga wyglądają właśnie tak. Przyznam, że czułem się z tym wszystkim dość źle, bardzo źle. Okazało się, że nic nie potrafię, a wszelkie moje starania idą na marne. Jestem beznadziejnym wojownikiem i nic nie potrafię zrobić. W tym momencie na mojej twarzy każdy mógł zauważyć grymas połączony z miną, obrazującą wewnętrzny smutek. Starałem się jak mogłem, a i tak nic z tego nie wyszło. Beznadzieja...
W tym momencie dopiero coś sobie uświadomiłem.
-Jak to wszystko było możliwe... Przecież to dwie różne postaci, a walczyli, uzupełniając się. Jeden nie dał przeciwnikowi dojść do drugiego. Poza tym, nie wykonywali żadnych niepotrzebnych ruchów. Wszystko jakby było dokładnie przemyślane. Oprócz tego, to żelastwo w ich mordach... Dziwne. - przemyślałem na wszystko sytuację, przypominając sobie kolejną.
-Zaraz zaraz... Jak to było możliwe... Tendo korzystał kilka razy z techniki odpychającej. W pewnej chwili chciałem go zaatakować od tyłu... To było chwilę po tym, jak wysłałem Gakidou w powietrze. I kiedy chciałem zaatakować Tendo, odepchnął mnie i moich towarzyszy, dziwną dwójkę. Jak było to możliwe, przecież nie widział mnie, był do mnie odwrócony tyłem, a wykonał ruch, jakby mnie widział... Bez sensu. Czy oni porozumiewają się telepatycznie? To by miało sens, bo przecież Gakidou nie odezwał się nawet słowem... - przeanalizowałem sytuację i wyciągnąłem z niej wnioski.
-Będę musiał jeszcze nad tym pomyśleć i przypomnieć sobie tą walkę... - nie w tym momencie jednak, nie jestem w stanie nawet poprawnie myśleć.
Leżałem, kątem oka patrząc na tą trójkę. Resztkami sił przewracałem oczami, starając się wsłuchać w to, co mówią.

Offline

 
  • Index
  •  » Sesje
  •  » Sesja - Razuko, Posse, Matsuo, Kazuo, Niyo/ MG: Akaichi
All rights reserved / Wszystkie prawa zastrzeżone ˆ Copyright 2010 by Katsuro
Bezpieczna strona Aktualny PageRank strony ncw-hyde-park.pun.pl/forums.php dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.xiaolinshowndown.pun.pl www.eragon-dziedzictwo.pun.pl www.fin-rach.pun.pl www.zamuramizk.pun.pl www.zdobywcywieprzy.pun.pl